* * * *
wyobrażam sobie
nogi do góry nogami
wprost prosto z drogi
wyrażam się z mostu
widzę na opak
i boję się kresu
wybieram trzepak
legalnie już wiszę
bez stresu
i nagle bez sensu:
– jak nów znów?
– jak przejść rów?
– jak się okryć
kocem z dziur?
odwróć trzepak
i spójrz
ziemi kurz
lato u wrót
świata
* * * *
zagraj w lotki
lotki świst
wpada w tarczę
szósty zmysł
lepsze niż pasjans
w mig lot i cel
znasz wynik
i finisz
jest meta
szum pik
jak kometa
pióro czy ogon
grot czy szpikulec
powiedzą ci szybko
rzucić czy ulec
kocha czy lubi
zdradza czy pragnie
sześć zmysłów odpowie
coś zawsze wypadnie
akacja nie mówi
pasjans nie radzi
wróż ciągnie za kieszeń
dart twój przyjaciel
* * * *
wtedy nie był tak młody
gdy nie wymyślił
by się przyśnić
kochance wielkiej wody
za rok dwa trzy
nie było już za późno
by nie usnąć
przegapiając ją
kichając
na niemożność
zapraszając
możność
przepraszając
* * * *
jaki ziąb
jaki siąp
weź na ząb
w miły kąt
coś dobrego
zapij lepszym i
w listopadzie
zobacz rzym
ateny
i monaco
i listopad zleci
jako tako
* * * *
jasny gwint i jasna cholera
czy ktoś dziś krochmali jeszcze obrusy?
co dzień i co noc
nam czas pożera
dwunasta
do diaska
czy wskazówki zegara
jak te dwa dzikusy
muszą ustawiać się wespół w nożyce
by szatkować nam czas
i całe życie?
* * * *
na zakręcie mojej szkoły
wyrósł krzak akacji
w czasie przerw lataliśmy
sprawdzać swoje akcje
liść akcji dziś przypomniał
że ma mowę prosto w twarz
kocha lubi czy szanuje
czy akcjami mami czas
* * * *
– dużo chleba
chleba dużo
drobnych morze
przyjmę może
lecz mnie nużą
tacy ludzie
co nie jedzą
tylko ględzą
o cenie i o chlebie
a mnie go
darmo
liczą w niebie
po prostu
dam go
jeśli chcecie
bo chyba warto
* * * *
jest świt
czy noc nie zapada
ach
jest noc i dzień zagraża
budzik nakręcając
na sen nie zważając
pomoc w lektyce
zwyczaj naraża
w praktyce
i tak zaraża
noc – świt
świt – byt
byt – nic
nic – nic
nic!
nic się nie stało
niebo już świt wydało
pojaśniało
pokolorowiało
się pomiłowało
na świecie
świtem
spowitem
